Robert Mirowski to jeden z najzdolniejszych, o ile nawet nie najbardziej utalentowany, rysownik satyryczny w naszym kraju. I tylko jego zamiłowanie do "rozbijania atomów" sprawiło, że nigdy tak do końca nie poświęcił się dziedzinie w której może w każdej chwili osiągnąć właściwie wszystko. Jako inżynier elektryk pracujący w Instytucie Badań Jądrowych w Świerku z punktu widzenia polskiego rysunku satyrycznego zbyt wiele czasu jednak poświęca pierdołom. Dwa kable każdy potrafi połączyć, a żeby zrobić rysunek satyryczny to potrzeba już czegoś więcej.
Ale wydaje się, że bez Instytutu i bez swojej etatowej pracy Robert mógłby stać się kolejną zblazowaną gwiazdą rysunku satyrycznego. I już dawno jechałby dalej w zawodzie na zdobytej renomie i stanąłby w miejscu. A tak, Mirowski się cały czas rozwija. Z każdym rokiem jest lepszym rysownikiem, czego nie można powiedzieć o wielu innych rysownikach, którzy jeśli chodzi o tzw. warsztat to już dawno osiedli na laurach. I cały czas szuka. Nowych tematów i nowych zaskakujących pomysłów. Bo Mirowskiego wyróżnia jeszcze jedna rzecz - niebanalny, choć lekki, humor. Mirowski to po prostu prawdziwy MISTRZ.
ARfot. Marcin Skoczek (2009, Festiwal Komiksu w Łodzi)Dementi: Redaktor Sianecki pomylił się i to dosyć mocno, gdyż debiut rysunkowy Mirowskiego w "Szkle" miał miejsce już kilka lat temu. A jeden z rysunków
Roberta Mirowskiego znalazł się nawet w książce autorstwa
Grzegorza Miecugowa i
Tomasza Sianeckiego "
Kontaktowi, czyli szklarze bez kitu". Jak widać pomimo 20 lat jakie minęły od skończenia się komunizmu nic się nie zmieniło i nadal telewizja kłamie;-)
