Były dyrektor Muzeum Karykatury niszczy zabytki kolejnictwa? 05.03.5760
Wystawa rysunków rysunków Zbigniewa Jujki i zdjęcia pań w skąpych strojach to ważne wystawy w... Muzeum Kolejnictwa. "Gazeta Wyborcza" nie zostawia suchej nitki na Ferdynandzie Ruszczycu, p.o. dyrektora Muzeum Kolejnictwa, który wcześniej przez 12 lat szefował Muzeum Narodowemu w Warszawie, a zanim tam trafił był dyrektorem Muzeum Karykatury.
Odwołany w 2007 roku z Muzeum Narodowego Ruszczyc na początku tego roku znalazł pracę w Muzeum Kolejnictwa. W mocno krytycznym artykule pt. Kolej na zmiany, czyli plan Ferdynanda Ruszczyca" (tytuł z wydania papierowego Gazety Wyborczej) czytamy m.in., że przez 9 miesięcy Ruszczyc nie zorganizował żadnej poważnej wystawy, a "pokazał tylko karykatury Zbigniewa Jujki, miniaturową kolejkę i otwartą właśnie ekspozycję "Miss świata parowozów". Na kilkudziesięciu zdjęciach piękności w skąpych strojach pozują na tle lokomotyw."Tak jak prace Zbigniewa Jujki czy zdjęcia roznegliżowanych pań znalazły miejsce pod dachem muzeum, w innym wypadku uległyby zniszczeniu, tak miejsce to straciła zabytkowa lokomotywa, którą p.o. dyrektora wyprowadził na świeże powietrze. Jak czytamy w "Wyborczej": By zrobić miejsce w holu na sklepik z pamiątkami, wystawił na zewnątrz jeden z najcenniejszych eksponatów - najstarszą w Polsce spalinową lokomotywę zbudowaną w latach 20. w Niemczech. To jedyny dziś taki model w Europie. Obecnie stoi pod gołym niebem owinięta niebieską plandeką. I rdzewieje. Jednak Ferdynand Ruszczyc nie przejmuje się opiniami ekspertów tłumacząc, że przecież w Muzeum Wojska też eksponaty stoją na świeżym powietrzu i nic się nie dzieje. W sumie gdyby wystawić biurko z Ruszczycem na świeże powietrze to przecież też, by się nic nie stało. AR
|